Reklama

Niedziela w Warszawie

Po godzinie G

Róg Alei Niepodległości i Rakowieckiej, 1981 r.

Zdjęcie ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Róg Alei Niepodległości i Rakowieckiej, 1981 r.

Wprowadzanie stanu wojennego było operacją wojskową wymierzoną... we własny naród.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzynastego grudnia 1981 r. była niedziela. Warszawiacy wyglądający z okiem 39 lat temu musieli się dziwić widokiem czołgów i wozów pancernych. To nie złudzenie: do spacyfikowania miasta użyto ogromnych sił, jakby wybuchła wojna. W rejon Warszawy skierowano 19 tys. żołnierzy, 340 czołgów, 470 transporterów opancerzonych i bojowych wozów piechoty.

Władze nie wiedziały, jaki napotkają opór – uważa dr Tadeusz Ruzikowski z warszawskiego IPN, autor prac nt. stanu wojennego. Wszak operacja obejmowała ośrodek o szczególnym znaczeniu dla kraju. Chodziło o zabezpieczenie wszystkich ważniejszych miejsc w mieście. – Bez udziału wojska, i to tak licznego, stan wojenny nie byłby możliwy – twierdzi dr Ruzikowski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nagrane w koszarach

Jednych do walki zagrzewało, innych pozbawiało złudzeń przemówienie radiowe i telewizyjne gen. Jaruzelskiego, nagrane tej nocy w koszarach przy ul. Żwirki i Wigury. Nadawano je 13 grudnia od godz. 6 rano, czyli od godziny G, jak określano ten czas w planach dotyczących stanu wojennego.

Przed północą 12 grudnia została przerwana łączność telefoniczna. Do budynku na rogu ulic Nowogrodzkiej i Poznańskiej wpadła grupa żołnierzy. Pracownicy zobaczyli wycelowaną w siebie broń i usłyszeli wydawane krzykiem polecenia: „Krzesła pod ścianę! Nie ruszać się!”. Jeden z komandosów wyłączał dźwignie i przyciski. W mieście zamilkły telefony.

Żołnierze 10. Batalionu Powietrznodesantowego z Wesołej do godz. 3 opanowali obiekty radia i telewizji przy ul. Woronicza oraz 30. piętro PKiN ze stacjami przekaźnikowymi. Wojsko obsadziło sześćdziesiąt obiektów radiowo-telewizyjnych, telekomunikacji i łączności.

W samym środku

Jedne z pierwszych ruszyły jednostki, które przejęły kontrolę nad strategicznymi rejonami oraz obiektami. 13 grudnia do godz. 3 siłami 1. pułku zmechanizowanego z Wesołej zablokowano warszawskie węzły drogowe oraz obsadzono ważne obiekty na Pradze. Rozpoczęto patrolowanie szlaków komunikacyjnych.

Reklama

Warszawiacy doskonale zapamiętali czołgi i „scoty” stojące w środku miasta. Mniej pamięta się dziś strach tamtego czasu.

Podziel się cytatem

Pierścień wokół zachodniej części stolicy zamykały 13. oraz 55. pułki zmechanizowane, które wyruszyły z poligonów w Toruniu oraz Muszaków. 2. brygadzie saperów z Kazunia przydzielono ochronę mostów na Wiśle. 16. batalion powietrznodesantowy opanował lotnisko Okęcie. Do Warszawy jechały – 4. Pomorska i 16. Kaszubska Dywizja Zmechanizowana, a także podchorążowie ze szkoły oficerskiej z Torunia.

Warszawiacy doskonale zapamiętali czołgi i „scoty” stojące w środku miasta, często obok wysokich pryzm śniegu. – Mniej pamięta się dziś strach tamtego czasu. A przecież nie było wiadomo, co będzie dalej. Wojna domowa, wywózki? – mówi Jerzy Cieślik, wówczas student. – Wszystko, jak to w komunie, było możliwe.

Nie ma zmiłuj się

– Czołgi stały w miejscach strategicznych, pod MSW, MON, KC PZPR, URM, na Placu na Rozdroży, przed siedzibami ważnych instytucji, często denuncjując komunistów. Nikt by nie przypuszczał, że w Lesie Kabackim jest jakiś ośrodek wojskowy, a był i tam stał czołg, podobnie jak pod domami wyższych oficerów, Kiszczaka, Jaruzelskiego – opowiada Mateusz Wyrwich, dzisiaj publicysta Niedzieli wówczas dziennikarz Tygodnika Solidarność.

Za chwilę TS zawieszono, a Mateusz Wyrwich znalazł się w redakcji podziemnego Tygodnika Wojennego.

Dziennikarze wiedzieli, że na początku stanu wojennego, nawet za ulotkę dostawało się 10 lat więzienia. Sądy wojskowe skazywały, według zasady nie ma zmiłuj się. – Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale to był czas trwania w oporze. Nie było alternatywy – mówi Wyrwich.

Radio na godzinę

Kiedy wprowadzono stan wojenny, Romuald Szeremietiew siedział w więzieniu przy Rakowieckiej, gdzie czekał na ciąg dalszy procesu przywódców KPN. – Wywalczyliśmy sobie to, że w niedziele rano mogliśmy wysłuchać Mszę św. transmitową w radiu – wspomina. – Radio przynoszono na godzinę, ale w niedzielę 13 grudnia... nie.

Reklama

Pojawił się klawisz, mówiąc szeptem: „Ogłosili stan wojenny”. – Mówię, co pan szepcze, przecież wy ogłosiliście – wspomina Szeremietiew. – Ofuknął mnie: A co ja mam z tym wspólnego!

Jacek Górski ps. Wiejski późniejszy działacz Federacji Młodzieży Walczącej, wspomina, że stan wojenny odkrył sennie i powoli, jak większość społeczeństwa, w radiu.

– Godzina 10: głucha cisza zamiast ulubionej audycji satyrycznej 60 minut na godzinę. Milczenie telefonu, kasza w telewizorze, choć powinien kończyć się właśnie Teleranek... i wreszcie Jaruzelski ze swoim przemówieniem do narodu – opowiada. Nie wierzył własnym uszom. „Stan wojenny! Godzina milicyjna! Zakaz zgromadzeń!”.

Macieja Rayzachera, aktora związanego z Solidarnością, a wcześniej KOR, wyciągnęli z domu przed północą. Przewieźli do komisariatu, potem do więzienia na Białołęce.

– O szóstej rano w pustej celi z wybitymi oknami budzi mnie z głośnika oznajmienie generała o wprowadzeniu stanu wojennego – wspomina.

– Po tygodniu pakują nas do helikoptera. Przelatujemy nad neonowym napisem dworca Koszalin, by trafić do Jaworza.

Demonstracja siły

We wtorek 15 grudnia jeździli dookoła centrum, wojsko i milicja, wozami pancernymi, wzbudzając popłoch – wspomina Cieślik. – Kolejnego dnia miała być demonstracja, chodziło o zastraszenie ludzi.

Laikom wydawało się, że 13 grudnia po ulicach Śródmieścia kolumny czołgów poruszały się bez celu.

Ale zdaniem znawców ten pozorny chaos miał sparaliżować społeczeństwo.

Z ujawnionych później dokumentów wiemy, że po centrum miasta jeździły pojazdy 4. Dywizji Zmechanizowanej, 16. Dywizji Pancernej oraz 1. pułku zmechanizowanego i pułku zabezpieczenia. Taka demonstracja siły rzeczywiście władzom stanu wojennego się udała – uważa dr Tadeusz Ruzikowski. Społeczeństwo z powodu represyjności stanu wojennego murem za Solidarnością nie stanęło.

Reklama

Pracownicy ponosili odpowiedzialność według zasad obowiązujących żołnierzy w czasie wojny. Niezgłoszenie się do pracy było zagrożone karą od dwóch lat do kary śmierci włącznie.

Podziel się cytatem

Tylko rozkazy

Opór w Warszawie był słabszy niż w niektórych innych rejonach kraju i szybko go spacyfikowano. Duży wpływ miał na to inteligencki charakter stolicy, wśród robotników nastawienie było dużo radykalniejsze – uważa dr Ruzikowski.

Poza kilkudziesięcioma ogólnopolskimi przedsiębiorstwami i instytucjami zmilitaryzowano co najmniej 35 zakładów o zasięgu lokalnym – wylicza w książce Stan wojenny w Warszawie i województwem stołecznym Tadeusz Ruzikowski.

Nie wydawało się poleceń, lecz rozkazy. Pracownicy ponosili odpowiedzialność według zasad obowiązujących żołnierzy służby czynnej w czasie wojny. Niezgłoszenie się do pracy było zagrożone karą pozbawienia wolności od dwóch lat do kary śmierci włącznie.

Chłopcy z toporami

Wojsko pełniło rolę straszaka. Otaczało np. Zakłady w Ursusie czy Hutę Warszawa, pokazując, że władza nie żartuje. Jednocześnie wojsku zabroniono działań o charakterze uderzeniowym.

Choć w razie potrzeby za pomocą czołgów lub transporterów rozbijało zastawione bądź zamknięte przez strajkujących wejścia, bramy, co umożliwiało pacyfikację oporu oddziałom MO, ZOMO i SB.

O północy z 12 na 13 grudnia trzystu milicjantów z ZOMO i odwodu Komendy Stołecznej Policji wdarło się do siedziby „S” Regionu Mazowsze przy ul. Mokotowskiej. Toporami sforsowali drzwi. Z budynku wyprowadzili kilkunastu pracowników biura związku.

Wojsko było podstawowym filarem stanu wojennego w pierwszym jego okresie w stolicy oraz województwie. Potem, gdy od 7 stycznia 1982 r. większość jednostek wojskowych rozpoczęła powrót do koszar, jego rolę przejęły służby podporządkowane MSW.

Komisarze pozostali

Ale wojsko nie zniknęło. W zakładach pracy i administracji pozostali komisarze wojskowi. Wpływali na osłabianie nastrojów strajkowych. Stosowali perswazję, straszyli karami za organizację protestów.

Reklama

Nadzorowali przestrzeganie prawa stanu wojennego, ale także mieli wsłuchiwać się w problemy społeczeństwa, działania zakładów itp. Władzom zależało na pokazaniu ludzkiej twarzy wojska.

Pojawił się nawet pomysł, żeby komisarze w zakładach pracy przeprowadzali reformy. To były mrzonki. Komisarze tylko wzmacniali system, przedłużali jego agonię.

Podziel się:

Oceń:

2020-12-09 10:30

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Kościół stanął na wysokości zadania

Marek Budniak

Karolina Krasowska

Marek Budniak

O stanie wojennym w regionie, postulatach Solidarności i dzisiejszych próbach zadośćuczynienia pokrzywdzonym opowiada Marek Budniak.

Więcej ...

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

2024-04-30 20:33

Archiwum ks. Michała Olszewskiego SCJ

Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił zażalenie obrony na areszt tymczasowy wobec księdza Michała Olszewskiego.

Więcej ...

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Kościół

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady