Reklama

Niedziela Przemyska

Sercanki o wielkich sercach

Siostry: Ligoria, Bernarda i Emilia razem z uratowaną Miriam Klein, 1987 rok

yadvashem.org

Siostry: Ligoria, Bernarda i Emilia razem z uratowaną Miriam Klein, 1987 rok

Okres okupacji niemieckiej pokazał, jak wielkie serca miały przemyskie sercanki. Ocaliły życie żydowskim dzieciom. Dzięki ich szlachetności wojnę przeżyły: Miriam Reinharz-Klein, Hedy Rosen, Julian Ostrowski, Zofia Horn, Beti Milczyn, Ahuva Liss, Aviva Fogelman, Edward Goldberg, Batia Fridman-Gortler, Hanka Rubin, Gabi Klein, Zofia Fridman i Gabriel Koren

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Blisko trzydzieści lat przed wybuchem II wojny światowej siostry ze Zgromadzenia Służebnic Serca Jezusowego rozpoczęły w Przemyślu swoje dzieło. Od 1911 do 1939 roku prowadziły tutaj sierociniec oraz przedszkole dla dzieci pracowników kolei polskich. Już wówczas znane były ze swej dobroci i miłości. Początkiem 1943 roku przełożoną wspólnoty sercanek w Przemyślu została siedemdziesięcioletnia s. Emilia Małkowska, która objęła opieką nie tylko polskie, ale i żydowskie dzieci.

13 żydowskich dzieci

W 1943 roku Niemcy zaczęli przywozić do Przemyśla transporty polskiej ludności z Wołynia. W tym też roku Rada Główna Opiekuńcza (RGO), działająca na terenie miasta, zwróciła się do s. Emilii z propozycją zajęcia się sierotami z Wołynia. Sześć sióstr mieszkało wówczas w budynku parafialnym należącym do parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Mickiewicza 74 (potem w budynku pod numerem 80). Od połowy 1943 roku do połowy 1944 roku w sierocińcu sióstr sercanek w Przemyślu wśród 50 polskich sierot znalazło schronienie 13 żydowskich dzieci w wieku od 2 do 15 lat.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bo był obrzezany

Bycie Żydem w tamtych czasach równoznaczne było z wyrokiem śmierci. Niezależnie, ile się miało lat. Jeśli było to możliwe, dobrze było ukrywać swoje żydostwo. Dzieci, pomimo że przychodziły do sercanek pod zmienionymi imionami, musiały bardzo uważać, aby ich żydowskie pochodzenie nie wyszło na jaw. Starsze zdawały sobie sprawę ze swojej sytuacji i były bardzo ostrożne. Dyskretnie czuwały nad młodszymi, aby te, w nieopatrzny sposób, nie sprowadziły na wszystkich jakiegoś nieszczęścia.

Chłopiec, który bardzo chciał być rabinem, musiał uwierzyć na słowo, że lepiej będzie dla wszystkich, jeśli zapytany kiedyś przez obcych, powie, że chce zostać księdzem. Mały Staś, którego ojciec przed wojną był prawnikiem, nie pozwalał nikomu, poza dwiema starszymi żydowskimi dziewczynami, zmieniać sobie pieluchy. Staś musiał być ostrożny, bo Staś był obrzezany. Lepiej w tych czasach było być czujnym. Mały Żyd nie mógł rzucać się w oczy. Mała Żydówka również. Dlatego niektóre dzieci przychodziły do sierocińca, znając już kilka wersów katolickiej modlitwy. Inne trzeba było tego nauczyć.

Reklama

„Gdy przyszłam do sióstr – wspominała po latach Miriam Klein – nie umiałam się nawet przeżegnać. Za zgodą s. Ligorii klęczałam na samym tyle i mimicznie się modliłam. S. Ligoria twierdziła, że należy to robić, by się nie wyróżniać, ale każdy z nas ma swoją wiarę. A kiedy wojna się skończy, jeśli moi rodzice przeżyją, to i tak zostanę Żydówką, a wiara nie jest wahadłem i nie można jej zmieniać”. „Módl się do żydowskiego Boga, a my będziemy się modlić do Pana Jezusa. Jak będziemy się razem modlić, to może przeżyjemy wojnę” – powiedziała do małej dziewczynki s. Bernarda.

To, że siostry nie wywierały żadnego wpływu na zmianę wiary podopiecznych, potwierdzają wszyscy uczestnicy tamtych wydarzeń. Mało tego, siostry dbały również o to, aby dzieci nie zapomniały o swoich korzeniach.

Nie pokazały strachu

Dla sześciu przemyskich sercanek, z których cztery miały ledwie 22-23 lata, każdy dzień stanowił wyzwanie. Bezpośrednią opiekę nad dziećmi sprawowały więc cztery młode sercanki: s. Emilia – Leokadia Juśkiewicz, s. Bernarda – Rozalia Domicella Sidełko, s. Ligoria – Anna Grenda oraz s. Alfonsa – Eugenia Wąsowska-Renot. Codzienna troska o zapewnienie wyżywienia dla pięćdziesięciorga dzieci zaprzątała uwagę wszystkich sióstr. Sierociniec utrzymywał się ze skromnych dotacji RGO i darów, o które siostry zabiegały. „Był taki pan Walczak – wspominała s. Bernarda – który skupował ranne konie i dawał nam tłuszcz. Dawałyśmy dzieciom zupę zrobioną z buraków i końskiego tłuszczu. Dzieci nie głodowały i żadne nie zmarło z głodu. Łapały jednak przeziębienia z braku witamin i odpowiedniego ubrania”. „Nie miałyśmy ogrzewania, ubikacji, brakowało jedzenia. Musiałyśmy – wspomina s. Alfonsa – wychodzić na ulicę żebrać i grzebać w odpadkach. (…) Raz poszłam do dużego wojskowego szpitala wojskowego prosić o kapustę kiszoną, która pomagała na robaki. Oficerowie niemieccy wyzywali mnie i obrażali. Odeszłam z niczym. Niedługo później jakiś niemiecki żołnierz przyniósł do sierocińca wielką beczkę kapusty”.

Reklama

Nikomu nie było lekko. Ani siostrom sercankom, ani ich podopiecznym. Dzieci, na co dzień ciche, w nocy płakały za rodzicami. Prześladowały je koszmary. Mały Edek, który czasami spał z s. Bernardą w jednym łóżku, krzyczał często w nocy: „Ciociu, ciociu, ratuj, oni mnie zastrzelą!”. Mały Staś często się moczył. Starsze dziewczynki starały się odnaleźć spokój w ciszy kościoła i podczas modlitw.

Ciche i dobre

Serca przemyskich sióstr sprawiły, że trzynaścioro żydowskich dzieci przeżyło wojnę. Potem zostały zabrane z sierocińca przez rodziny lub Gminę Żydowską. Niektóre nie chciały opuścić wybawicielek. Najmłodszy Staś płakał i krzyczał, gdy go zabierano. „Wyrywał się i wołał w swym dziecięcym języku: «Toćka Gina!» , co miało znaczyć «Mateczka Longina». Trzynastoletnią Avivę Fogelman (wcześniej Irenę Czaban) brat Olek spotkał przypadkiem na ulicy Przemyśla, gdzie przybył, aby ją odnaleźć. Aviva nie chciała z nim wyjeżdżać, tym bardziej do Palestyny. Aviva czuła się już katoliczką, chciała nawet zostać zakonnicą” – wspomina s. Bernarda.

Większość dzieci, które uratowały przemyskie sercanki, opuściła jednak Polskę i znalazła swoją nową ojczyznę w Palestynie.

Tekst jest skróconą wersją artykułu, który ukazał się na portalu: www.przemyskiehistorie.pl

Podziel się:

Oceń:

2019-08-13 12:55

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Głogowski kościół grodowy

Więcej ...

Edyta Stein doktorem Kościoła? Wniosek trafił do Papieża

2024-05-01 14:02
Edyta Stein jako wykładowca, 1931 r.

Towarzystwo im. Edyty Stein

Edyta Stein jako wykładowca, 1931 r.

Podjęto kolejne kroki w celu nadania św. Edycie Stein tytułu doktora Kościoła. Oficjalny wniosek w tej sprawie złożył Papieżowi generał karmelitów bosych o. Miguel Márquez Calle. Teraz Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych będzie mogła zainicjować oficjalną procedurę.

Więcej ...

Od babci do mamy

2024-05-01 18:12

Wiktor Cyran

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Kościół

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Św. Józef - Rzemieślnik

Kościół

Św. Józef - Rzemieślnik

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Wiara

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst