Reklama

Rodzina

O. Pilśniak OP: małżeństwo potrzebuje dobregu PR-u

MN

O tym, że trzeba korzystać z nauczania Jana Pawła II o rodzinie mówi znany duszpasterz małżeństw o. Mirosław Pilśniak OP. W rozmowie z KAI charakteryzuje współczesnych narzeczonych, pragnących wziąć ślub kościelny i stwierdza, że małżeństwo potrzebuje PR-u.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Dlaczego Kościół zapomniał o "Familiaris consortio"?

- Opublikowanie adhortacji "Familiaris consortio" oznacza, że teologia ciała czy filozofia osoby znalazły swoje miejsce w nauce chrześcijańskiej. To już nie jest refleksja Karola Wojtyły, ale dokument Kościoła powszechnego, podpisany przez Jana Pawła II. Wygląda na to, że na tym etapie dyskusji Synodu brakuje odniesienia do prawdy o wartości osoby i znaczeniu ciała ludzkiego, o znaczeniu i wartości płci, o tym, że przez gesty ciała możemy przekazywać prawdziwą miłość. Z relacji z Synodu otrzymujemy głównie opis sytuacji zewnętrznej, w jakiej znajduje się rodzina.

- Jak treść adhortacji o rodzinie przekazać pokoleniu, z którym nie ma się już wspólnego backgroundu kulturowego? Wyjaśnić, że małżeństwo jest sakramentem, że jest nierozerwalne?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kiedy proszę narzeczonych żeby ułożyli listę wartości i spraw, które łączą ludzi, powstaje lista około dwudziestu wartości. Ale też widać, że żadna z tych rzeczy czy wartości, która ludzi łączy, nie jest wieczna i może załamać się w sytuacji konfliktu, nieuczciwości i obrócić się przeciwko nim. Przyjaźń może stać się nieprzyjaźnią, miłość - nienawiścią, wierność - niewiernością, wspólne pieniądze mogą stać się przekleństwem. Jeśli jest dobrze, wszystko się układa, ale w kryzysie te wspólne wartości mogą stać się przekleństwem i chce się człowiek z tych więzów wywikłać. Trzeba więc znaleźć coś, co oprze się takiemu procesowi. Szukamy i odkrywamy, że dopiero związanie przez Kogoś, kto jest z nami nierozerwalnie związany, uchroni nas przed katastrofą. Każdy ochrzczony jest nierozerwalnie związany z Chrystusem dzięki Jego wierności. Jeżeli uda się więź z Nim włączyć w związek małżeński, to taka więź oprze się wszystkim kryzysom, zmienności, nawet zdradzie.

- Budowaniu tej jedności sprzyja gotowość do ponoszenia ofiar, zgoda na ofiarowanie się, poświęcenie siebie. To jest kompletnie passé.

- Czasem sądzimy, że ofiarowanie siebie, to zrobienie z siebie ofiary, co nie służy małżeństwu. Problemem wielu młodych ludzi jest strach przed zaangażowaniem się. Próbują więc zachować siebie i wpadają w pułapkę niezależności. A Pan Jezus mówi, że jeśli spróbujesz siebie zachować, to siebie stracisz.

Reklama

- Wszystkie te argumenty, które Ojciec wymienia zakładają istnienie wiary. Sakramentalność małżeństwa, nierozerwalność, gotowość do poświęceń, to argumenty, które przyjmie osoba wierząca.

- Jeśli uznajemy, że miłość, wierność, przyjaźń, seks, dzieci, pieniądze, mieszkanie, historia, doświadczenia, choroby, nie są trwałe sama z siebie, to pojawia się pytanie, co może nas złączyć jeszcze bardziej niż te wszystkie wartości? To jest krok w stronę wiary, że Bóg może dać to, czego szukamy.

- A gdy to sobie uświadomią, jaka jest reakcja?

- Dzisiejszy kandydat do małżeństwa, taki do lat 40, nosi w sobie lęk przed bliskością, bo żyje w pokoleniu, które ma wokół siebie rozpad swoich rodzin albo znajomych, których małżeństwa rozpadają się po kilku miesiącach. Odwlekają więc swoje decyzje. Ostatecznie jeśli ktoś do połowy życia jest niezdolny do podjęcia decyzji o małżeństwie, to staje się do niego całkowicie niezdolny. Już nie przejdzie przez granicę zaufania, powierzenia się drugiemu. Ciągle będzie się bał, że jak się powierzy, to straci.

- Czy jest w młodych ludziach potrzeba trwałości? Podobno większość młodych marzy o trwałych, stabilnych małżeństwach.

- Kto staje do zaślubin sądzi, że jego małżeństwo będzie wieczne. To oczywiste.

- Jak można uczyć tego, co mówi "Familiaris consortio" w parafii, w masowym duszpasterstwie?

- Myślę, że trochę zależy to od sposobu komunikacji. To, jak mówimy świadczy o tym, co sami rozumiemy i jak traktujemy odbiorcę. Gdy spotykam narzeczonych, którzy nie wspominają o przedślubnym seksie, to chwalę ich, mówiąc, że czystość to ogromny potencjał związku. Niektórzy, gdy usłyszą pochwały, przyznają, że współżyją, ale nie traktują tego jako zło. Ale ci, co świadomie wybrali czystość, czują się wzmocnieni. Co innego, jeśli wierni słyszą słowa pouczania albo nagany. Zwykle posłuchają, ale i tak myślą swoje i robią to, co robili dotąd.
Druga sprawa to formacja księży. Katechezy o małżeństwie Jana Pawła II, być może są jego najważniejszym dziełem, ale wciąż nieodkrytym. Ta wiedza przekazywana jest w seminariach w wykładzie pastoralnym. Teologia moralna przekazywana jest według tradycji teologii fundamentalnej i analizy przykazań Bożych. To prowadzi do rozumienia moralności jako zbioru praw a postępowanie moralne to wypełnianie prawa z pomocą Bożą. Natomiast teologia moralna według św. Tomasza odwołuje się do wartości i do tego, że moralność jest poszukiwaniem szczęścia. To współbrzmi z nauką teologii ciała Jana Pawła II, która podkreśla, że w człowieku jest ukryta wartość, i że prawo Boże pomaga z człowieka ową wartość wyzwolić. Myślę, że to jest bardziej atrakcyjne dla współczesnego człowieka i inaczej brzmi niż warunek: będziesz szczęśliwy, jeśli wypełnisz wszystkie nakazy prawa. Jednak nie jest łatwo przekazać to w sposób jasny i zachęcający.

- Jak w przygotowanie do małżeństwa można zaangażować mężów i żony?

- My, duszpasterze, celibatariusze zwykle jesteśmy traktowani jako osoby pozbawione autorytetu w sprawach małżeńskich. Aby cokolwiek dotarło do narzeczonych niezbędna jest współpraca z małżeństwami.

- Skąd ten sceptycyzm wobec księży?

- Czasami po prostu mówimy niemądrze. Teoretyzujemy, mówimy o wydumanych sprawach i czasami próbujemy narzucać na małżeństwo schemat życia duchowego zakonnika czy księdza. To przedstawiamy jako ideał drogi duchowej każdego chrześcijanina. Współpraca z małżeństwami wymaga odwagi i pokory od duszpasterzy. Ci, którzy na to się decydują, bardzo na tym korzystają, wzrasta też ich autorytet. Moje doświadczenie współpracy i wspólnoty z animatorami ruchu "Spotkania Małżeńskie" w praktyce uczy tego, że ksiądz jest animatorem na równi ze świeckimi i, że słuchanie siebie nawzajem kształtuje doświadczenia księdza i formuje treść przekazywanej nauki. Wówczas mniej mówi z pozycji nauczyciela, a mocniej odwołuje się do doświadczeń, zdobytych we współpracy z małżonkami.

- To metoda ks. Wojtyły z czasów, gdy pracował nad studium "Miłość i odpowiedzialność".

- Można spytać, skąd on to miał. Siłą jego poszukiwań było to, że potrafił łączyć filozofię z własnymi doświadczeniami i z doświadczeniami innych. Zbadał to, przedyskutował, obserwował bo współpracował z małżeństwami.

- Ojciec związany jest z ruchem "Spotkania Małżeńskie". Ile par małżeńskich współpracuje z księżmi?

- W 25 ośrodkach w Polsce organizujących weekendy małżeńskie współpracuje około 500 małżeństw. Wspólna praca duchownych i małżeństw jest specyfiką tej formacji. Małżeństwa oraz księża są animatorami rekolekcji i posługują innym małżeństwom na zasadzie równości i wspólnoty dzięki temu, że rozpoznajemy w sobie nawzajem dar wrażliwości na dialog. Małżeństwa – bardzo świadome odpowiedzialności za sprawy merytoryczne, prawdę, wierność nauce Kościoła oraz księża czy siostry zakonne, którzy są współpracownikami małżeństw wspierając ich dialog.

- Najbardziej wiarygodna jest chyba formuła pracy małżeństw z małżeństwami. Za praktyką stoi pytanie, czy coś się sprawdza, a skoro coś działa, znaczy, że jest dobre.

- Uczciwa współpraca z poszanowaniem indywidualnego doświadczenia bardzo głęboko formuje obie strony. Moja obecność w ruchu "Spotkania Małżeńskie" pozwala mi z całym przekonaniem uczyć o wartości małżeństwa i o wartości ludzkich zmagań na tej drodze. Daje mi też trudną świadomość ograniczeń, że nie potrafię pomóc każdemu. Ale chyba taka jest prawda o naszej posłudze wobec każdego.

- Czy małżeństwo potrzebuje PR-u? Także beatyfikując i kanonizując małżonków?

- Jest latynoamerykański pastor, który w swych konferencjach mówi, że dobrze by było przedstawiać chrześcijańskie małżeństwo w ten sposób: na co dzień żyje się ciężko, mają dzieci, z którymi jest czasem trochę radości, a czasem trudno, chrześcijanie nie mogą się rozwodzić, ale mają coś, czego nie mają inni: naprawdę wyjątkowy i udany seks. Jako hasło reklamowe może to się ludziom spodoba, ale warto naprawdę zastanowić się, w czym chrześcijanie - małżonkowie są szczęśliwsi od innych ludzi. Ci, co żyją w związkach nieformalnych zwykle twierdzą, że wartość ich związku polega na tym, że ponieważ nie został sformalizowany, więc muszą o siebie zabiegać codziennie. Brzmi to atrakcyjnie pod warunkiem, że faktycznie codziennie o siebie zabiegają. Każdy, kto jest świadomy ludzkiej słabości i grzeszności przyzna, że w takich nieformalnych związkach nie brakuje cierpienia i niepewności, bo zaangażowanie w miłości domaga się realizacji bezwarunkowej i trwałej, a właśnie tego brakuje w związku nieformalnym z zasady. Chrześcijanie nie muszą o siebie zabiegać codziennie, bo złożyli sobie wiążące obietnice. Ale w miłości jest oczywiste, że trzeba tę miłość wyrażać i rozwijać codziennie. Żeby miłość mogła istnieć potrzeba codziennej pracy na rzecz związku.

- Ale może partnerzy z nieformalnych związków, którzy zabiegają o siebie na co dzień, są szczęśliwi?

- W tym staraniu się o siebie musi kryć się lęk, że jak nie będę ciągle zabiegał i wciąż się starał, to "partner" znajdzie dla siebie kogoś innego. Praktyka pokazuje, że zwykle takie związki albo rozwijają się i pragną w jakiś sposób utrwalić tę relacje w małżeństwie, albo wypalają się i zmierzają do rozpadu.

- Gdyby przygotować baner, reklamujący katolickie małżeństwo, co by Ojciec napisał?

- Chyba idąc za tym latynoskim pastorem trzeba by napisać tak: „W związku, jaki proponujemy będzie walka o przetrwanie każdego dnia, będzie to kosztowało wiele cierpienia, ale gwarantujemy, że będziecie mieli udany seks”.

Podziel się:

Oceń:

2015-02-13 17:40

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

O komunikacji w małżeństwie u św. Joanny

Agata Szymkowiak

Tuż przed Wielkim Tygodniem, w dniach 7-8 kwietnia, w Szkole Podstawowej nr 10 w Lubinie odbyły się kolejne warsztaty z komunikacji w rodzinie, organizowane przez Specjalistyczną Poradnię Rodzinną im. Św. Joanny Beretta Molla.

Więcej ...

Obchody święta 3 maja w Toruniu

2024-05-03 15:53

Renata Czerwińska

Na toruńskim Rynku Staromiejskim miały miejsce obchody święta 3 maja.

Więcej ...

Papież w Trieście: spotkanie z migrantami i osobami niepełnosprawnymi

2024-05-04 14:54

Monika Książek

Biskup Triestu, Enrico Trevisi, ogłosił program wizyty papieża w stolicy Friuli-Wenecji Julijskiej 7 lipca z okazji 50. Tygodnia Społecznego Katolików we Włoszech. Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch, abp Giuseppe Baturi, zapowiedział tę podróż w styczniu br.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wiara

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Święci i błogosławieni

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...