Ks. Okołotowicz powiedział, że został oskarżony o „szpiegostwo na rzecz Polski i Watykanu”, co jest „rażącą prowokacją”. Podkreślił, że nigdy nie był niczyim szpiegiem, że jest sługą Bożym i że nie on jest sądzony, ale „cały Kościół katolicki na Białorusi”.
Odnosząc się do słów kard. Kazimierza Świątka, który również był przetrzymywany w areszcie śledczym sowieckich służb KGB, duchowny zauważył, że „księża są prześladowani, aby nas uciszyć, aby uniemożliwić Kościołowi katolickiemu mówienie prawdy”.
Według ks. Okołotowicza, w jego sprawie „nie ma ani jednego słowa prawdy, ani jednego faktu, który obciążyłby go szpiegostwem, a całe oskarżenie opiera się na kłamstwach, groźbach i szantażu”. Podkreślił, że spośród dziesiątek świadków, w tym urzędników i wojskowych, ani jeden nie przedstawił „obciążających dowodów” przeciwko niemu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Jeśli nie ma faktów, a oni nadal są sądzeni pod fałszywym pretekstem, to jest to proces polityczny”, uważa ks. Okołotowicz.
W swojej relacji odnosi się również do błędnego tłumaczenia jego tekstu w aktach sprawy - prawdopodobnie listu w języku polskim. Wspomniano również o ekspertach z Ministerstwa Obrony Narodowej, co sugeruje, że ksiądz mógł zostać oskarżony o rzekome przekazywanie informacji wojskowych. Przypomnijmy, że jednostka wojskowa w Wołożynie znajduje się w samym centrum miasta, w dawnym pałacu obok kościoła.
Ks. Okołotowicz uważa, że jego sprawa została sfabrykowana, między innymi w celu odzyskania darowizn, które zostały mu odebrane pod fałszywym pretekstem i wyłudzenia jeszcze większej kwoty pod pozorem „szkody”.
Reklama
Ponadto okazało się, że ksiądz był podżegany do prowokacji przeciwko niektórym katolickim hierarchom, ale odmówił udziału w tym. Ks. Okołotowicz podkreśla, że jest dumny z tego, że cierpi za Kościół katolicki, za wiarę, za Boga i prosi Go, aby dał mu siłę do pozostania godnym uczniem Chrystusa do końca.
Kapłan traktuje wszystkich prześladowców jak pogan: nie przeklina ich, nie życzy im krzywdy, ale pozostawia ich woli Bożej sprawiedliwości.
Ksiądz nadal nie może odprawiać mszy św., nie wolno mu nawet wejść do sali modlitewnej w areszcie śledczym, ponieważ „to nie dla niego”. „W takich miejscach ludzie nie mają pojęcia o wartościach chrześcijańskich, relacjach międzyludzkich czy 10 przykazaniach; nie znają Chrystusa ani Biblii” - mówi kapłan. Ks. Okołotowicz cierpi na niepełnosprawność, chorobę serca, nadciśnienie, cukrzycę i inne poważne problemy zdrowotne, ale nie otrzymuje niezbędnej opieki medycznej. Zgodnie z wyrokiem, wkrótce zostanie wysłany do kolonii o zaostrzonym rygorze. Przypominamy, że ksiądz wielokrotnie był tematem doniesień państwowych mediów.
W jednym z artykułów zauważono, że kapłan zawsze mówi po białorusku i jest znany jako prawdziwy patriota Białorusi. Ks. Okołotowicz jest znany z pomocy w odrodzeniu Kościoła katolickiego po czasach sowieckiej ateizacji.
Ks. Okołotowicz urodził się we wsi Nowa Mysz w pobliżu Baranowicz, studiował w podziemiu, aby zostać kapłanem i ukończył seminarium w Rydze w 1984 roku. Najpierw został wysłany do Brasławia, a następnie do Rakowa. W tym czasie w BSRR nie było jeszcze ani jednego biskupa i nie było struktury kościelnej. Działał na wschodzie kraju. Z Rakowa udał się do Homla, Bobrujska, Mohylewa, Borysowa, Dzierżyńska (Kojdanowa) i pomagał w pisaniu wniosków o rejestrację parafii. Był pierwszym duchownym, który w 1984 roku odprawił Mszę św. na mogiłach pomordowanych w Katyniu oficerów polskich.