Reklama

Zdrowie

Transplantolog: teraz serce ma 12 godzin dla życia

Adobe Stock

Kardiochirurdzy z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego za pieniądze ze zbiórki kupili sprzęt, w którym można przechowywać serce do przeszczepu nawet przez 12 godzin. "Ono jest traktowane niczym noworodek, przechowywane w cieplarnianych warunkach" - powiedział PAP doktor Zygmunt Kaliciński.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Doktor n. med. Zygmunt Kaliciński to kardiochirurg i transplantolog kliniczny z Kliniki Chirurgii Serca, Klatki Piersiowej i Transplantologii WUM, prezes Fundacji dla Transplantacji "Zostaw serce na Ziemi", a także muzyk, kompozytor, autor tekstów i założyciel zespołu HLA4transplant. W rozmowie z PAP powiedział, że istnieje grupa pacjentów, u których transplantacje są szczególnie trudne i długotrwałe - to osoby z poważnymi wadami serca, które od wczesnego dzieciństwa przeszły nawet osiem operacji. To z myślą o nich lekarze przez pięć lat zbierali pieniądze na zakup urządzenia, które pozwala na przechowywanie i transport tego organu nawet przez 12 godzin.

PAP: Właśnie pokazaliście światu urządzenie do transportowania serca pobranego do transplantacji w cieple, a nie na lodzie. Na czym polega jego wyższość nad sercem z lodu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zygmunt Kaliciński: To jest urządzenie, w którym można transportować serce - w bezpiecznych warunkach, żeby go nie uszkodzić - przez 12 godzin, a nie cztery, jak w przypadku serca z lodu. Dlatego nasz program zbiórek pieniędzy, żeby móc zakupić to "pudełko dla serca", nazywa się "12 godzin dla życia". Zbiórka trwała pięć długich lat, gdyż wciąż działy się inne ważne rzeczy – a to epidemia covid, a to wybuch wojny w Ukrainie, ale wreszcie jest i jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi, gdyż zwiększa to szanse na życie dla naszych pacjentów.

Reklama

PAP: W jaki sposób?

Z.K.: Mamy tu grupę takich szczególnych pacjentów, którzy przyszli na świat z ciężkimi wadami serca i już od noworodka wymagali operacji, niektórzy przeszli ich w ciągu lat nawet osiem, żeby mogli dotrwać do wieku dorosłego. Części z nich będziemy mogli pomóc tylko w ten sposób, że przeszczepimy im serce. Do tej pory w Polsce jedyną możliwością przechowywania i transportu pobranego serca było umieszczenie go w lodzie, aby spowolnić metabolizm komórek. W ten sposób można je było trzymać zaledwie cztery godziny. Czas liczy się od zaciśnięcia klemów i zatrzymania dopływu krwi przy pobieraniu do momentu puszczenia z powrotem krwi do serca – czyli do przeszczepu. Po przekroczeniu tego czasu nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak takie serce się zachowa.

PAP: Wyobrażam sobie tę ogromną presję czasu i odległości.

Reklama

Z.K.: To prawda, ale nie tylko o nią w przypadku naszych szczególnych pacjentów chodzi, ale przede wszystkim o to, że u nich transplantacja będzie trwała dłużej, gdyż aby bezpiecznie wyciąć serce po ośmiu operacjach trzeba spokoju i czasu. Poza tym, to nowe serce jest normalne, a my mamy do czynienia z bardzo poważnymi wadami, np. z jednokomorowymi sercami, więc także dopasowanie tego normalnego serca do wady wymaga precyzji, spokoju i czasu. Lepiej i bezpieczniej jest zoperować spokojnie, powoli, za to precyzyjnie, niż mieć na sobie ogromną presję czasu. Dzięki urządzeniu OCS Heart TransMedics zyskujemy ten czas. Jednak nie jest to jego jedyna zaleta – ta maszyna daje nam możliwość sprawdzenia tego serca: możemy zrobić echo, zbadać kurczliwość i metabolizm, zanim zdecydujemy się je wszczepić.

PAP: Dlaczego to jest takie ważne?

Z.K.: Bo znacznie nam rozszerza pulę dawców, dzięki możliwości zbadania organu przed tym, zanim je wszczepimy pacjentowi, możemy brać pod uwagę użycie "gorszego" serca, o rozszerzonych kryteriach dawców – np. serce starsze czy z jakąś drobną wadą, po prostu sprawdzimy w maszynie, czy da radę, czy się nadaje. Jesteśmy zdesperowani, gdyż nam ludzie w kolejce do serca umierają, więc rozszerzenie grupy osób, od których można je pobrać, jest bezcenne. To także dawcy, którzy mieli jakiś wypadek i po bezskutecznej reanimacji zostali uznani za zmarłych. W Australii, miał miejsce taki spektakularny przypadek, że motocyklista po wypadku był reanimowany, nie przeżył, jego serce stanęło. Ten człowiek został przewieziony do kliniki, pobrano od niego serce, włożono do tej aparatury, "przekrążono" je, odżywiono, wyrównano metabolicznie i to serce ruszyło z dużym wigorem, zaczęło bić – po upływie pół godziny od momentu stwierdzenia zgonu. Następnie zostało sprawdzone, przetestowane i wszczepione, a ten człowiek, który je dostał, do dziś żyje.

PAP: To jest pierwsze takie urządzenie w Polsce. Dlaczego wcześniej nikt nie wpadł na pomysł, żeby je sprowadzić? Wszak nie jest to wynalazek ostatnich pięciu lat.

Reklama

Z.K.: Dla mnie także jest to nie do pojęcia, gdyż taki sprzęt jest dostępny dla pacjentów od lat, także w krajach europejskich. Wiem, że już profesor Marian Zembala czynił takie starania, ale mu się nie udało. Jak już wspomniałem, ja postanowiłem zdobyć to urządzenie dla grupy szczególnych pacjentów, a wśród nich jest Iza. Operowałem ją, jak miała pół roku, później jak miała 1,5 roku, potem jeszcze kilkakrotnie była operowana w Centrum Zdrowia Dziecka. Ona teraz ma 28 lat i jednokomorowe serce. W tej chwili czuje się dobrze, ale wcześniej niż później to jej serce zacznie słabnąć i to nie będzie bardzo odległy czas. Wiemy, że jej operacja będzie trudna, ekstremalnie trudna. Znam tę dziewczynę od małego, znam jej rodziców i nie ukrywam, że to ona była dla mnie motorem napędzającym do tego, żeby zacząć szukać możliwości ściągnięcia do Warszawy takiego urządzenia. Razem z moim szefem, prof. Mariuszem Kuśmierczykiem po prostu uparliśmy się, że będzie.

PAP: To jest bardzo drogi sprzęt?

Z.K.: Może nie sam sprzęt, co jego użycie. Sama konsola, w której się przewozi serce, różne urządzenia w nią wbudowane to jednorazowy koszt około miliona złotych. Jednak oprócz tego trzeba zakupić jednorazowe systemy perfuzyjne, a każdy z nich to 250 tysięcy złotych. Żeby móc kupić konsolę, trzeba zakupić 10 systemów perfuzyjnych, więc koszty już się robią poważne. W tą sumę wliczone jest szkolenie. Nasz zespół kardiochirurgów i koordynatorów szkolił się w ośrodku uniwersyteckim w Hanowerze i po zdaniu egzaminu uzyskał licencję na używania tego sprzętu, co wcale nie jest takie proste. Nam się udało o tyle, że mogliśmy kupić tylko sześć takich zestawów. Byłem w kontakcie z właścicielami firmy w Stanach Zjednoczonych, bo to wszystko robi amerykańska firma, a ojcem tego systemu jest amerykański kardiochirurg. Okazał się bardzo miłym człowiekiem, nie spotkał się nigdy z tym, żeby kardiochirurdzy zbierali pieniądze na sprzęt. Tak go to zafascynowało, że zredukował nam cenę systemu o połowę.

PAP: Wiem, że zbiórki odbywały się m.in. podczas koncertów rockowych i że pan także grał z kolegami w zespole.

Reklama

Z.K.: Graliśmy, czasem sami, czasem jako suport dla gwiazd, co było fajne, gdyż była duża publiczność. To dawało także okazję, żeby rozmawiać z młodzieżą, opowiedzieć jej, jak ważne jest to, żeby za życia powiedzieć rodzinie, iż chcemy, żeby nasze serce, nasze organy, żyły w innym ciele dalej, bo potem rodzina przypilnuje, żeby tak się faktycznie stało. Rockowa publiczność przyjmuje to z wielką radością i zrozumieniem, co świadczy o tym, że wciąż mają "dobre serca".

Doczekaliśmy się nawet własnego festiwalu. Nazywa się "12 Godzin - Serce Mazur" i powstał dzięki przychylności burmistrza Mrągowa pana Stanisława Bułajewskiego, który jak się dowiedział, że stajemy na głowie, żeby zebrać pieniądze, powiedział: "ja wam daję amfiteatr, zróbcie coś z tym". To nam bardzo ułatwiło zbiórkę.

PAP: Obawiam się, że nadal będziecie musieli zbierać, bo te sześć systemów perfuzyjnych szybko się skończy.

Z.K.: Wiem. W tym roku nasz festiwal będzie miał piątą edycję. Wybieramy się także do Ministerstwa Zdrowia, będziemy tłumaczyć, że dla tej szczególnej grupy pacjentów ten sprzęt jest absolutnie niezbędny. Uważam, że Polskę stać na to, żeby dla, powiedzmy, 15-20 pacjentów rocznie, te systemy kupić. Będziemy dalej zbierać, będziemy lobbować, będziemy prosić i udowadniać jednocześnie, że to działa.

PAP: W jaki sposób to działa i jaki płyn przepompowuje się przez serce?

Reklama

Z.K.: To jest krew dawcy, pobieramy ją od niego razem z sercem. Wcześniej musimy oczywiście sprawdzić, jaka to krew, czy nie ma jakichś spadków morfologii. Później aparatura, w której umieszczamy serce, wypełniana jest tą krwią, do której dodajemy jeszcze różne płyny odżywcze. Jak wspomniałem, mamy przy konsoli cały zestaw urządzeń do tego, żeby nieustannie to serce badać, nie spuszczamy z niego oczu nawet na sekundę, wciąż sprawdzając, czy czasem nam nie zamigocze, czy coś złego się nie dzieje, żeby w razie potrzeby zareagować. Ono jest traktowane niczym noworodek, przechowywane w cieplarnianych warunkach. Bije, ale nie wykonuje pracy polegającej na przepompowywaniu krwi do całego ciała, więc troszkę leniuchuje, za to ma dużo tlenu i dużo odżywienia. To dzięki temu możemy je trzymać aż 12 godzin. (PAP)

Rozmawiała: Mira Suchodolska

Autorka: Mira Suchodolska

mir/ ral/ mow/

Podziel się:

Oceń:

2024-04-05 19:19

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Moje niezwykłe serce

Fundacja Serce Dziecka

29 września przypada Światowy Dzień Serca. To okazja, aby przypomnieć o tym, że wrodzona wada serca może dotknąć każdą rodzinę i że są organizacje, takie jak Fundacja Serce Dziecka, które są stanie efektywnie wspierać rodziców na drodze do zwyczajnego życia, pomimo wielu zdrowotnych wyzwań ich dziecka.

Więcej ...

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Red.

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

Więcej ...

Rzecznik KEP: Wyrok TK potwierdza zarzuty formułowane przez Kościół

2025-07-03 13:32
Ks. Leszek Gęsiak

BP KEP

Ks. Leszek Gęsiak

Wydany dziś wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący rozporządzenia MEN z 17 stycznia 2025 roku w sprawie lekcji religii jest potwierdzeniem zarzutów, jakie wobec tego aktu formułowali przedstawiciele Kościoła katolickiego – zaznaczył rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Rodzice mogą iść do sądu. Jak szkolne świadectwo bez...

Wiadomości

Rodzice mogą iść do sądu. Jak szkolne świadectwo bez...

Najwyższy pomnik Jana Pawła II na świecie zdewastowany

Kościół

Najwyższy pomnik Jana Pawła II na świecie zdewastowany

Po raz pierwszy świecka kobieta zostanie kanclerzem...

Kościół

Po raz pierwszy świecka kobieta zostanie kanclerzem...

27 czerwca nie obowiązuje wstrzemięźliwość od...

Kościół

27 czerwca nie obowiązuje wstrzemięźliwość od...

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Wiara

Nowenna do Przenajdroższej Krwi Chrystusa

Zmiany personalne 2025

Kościół

Zmiany personalne 2025

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

#LudzkieSerceBoga: Poznaj Serce Jezusa, tak bliskie...

Kościół

#LudzkieSerceBoga: Poznaj Serce Jezusa, tak bliskie...