Reklama

Polityka

5 pytań do… Dyrektora Lotniczego Pogotowia Ratunkowego

Prof. dr. hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Robert
Gałązkowski, Dyrektor Lotniczego Pogotowia Lotniczego

Piotr Grzybowski

Prof. dr. hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Robert Gałązkowski, Dyrektor Lotniczego Pogotowia Lotniczego

Rozmowa z prof. dr. hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Robertem Gałązkowskim, Dyrektorem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Pomimo, że widzimy śmigłowce LPR-u na polskim niebie, mało jednak wiemy, jak to pogotowie działa. No właśnie, jak?

Robert Gałązkowski: Lotnicze Pogotowie Ratunkowe jest jednym z elementów systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego. To nie jest tak, że my jesteśmy jakąś elitarną służbą, choć czasem słyszy się takie głosy. Tak naprawdę jesteśmy „latającymi karetkami” w 21 bazach stałych i jednej bazie sezonowej, która jest otwierana w Koszalinie na okres wakacyjny. Tak samo podlegamy pod dyspozytorów medycznych, którzy dysponują śmigłowce do nagłych zdarzeń, do nagłych zachorowań, jak zwykłe ambulanse naziemne. Przewagą jest to, że w każdym śmigłowcu jest lekarz i to jest obowiązkowym standardem składu medycznego, ponadto nie stoimy w korkach. Natomiast LPR oprócz lotów do wypadków i nagłych zachorowań realizuje też transporty międzyszpitalne pacjentów w bardzo ciężkim stanie. Robimy to zarówno z wykorzystaniem śmigłowców ratunkowych jak i samolotu medycznego, który stacjonuje na co dzień na lotnisku im. Chopina w Warszawie. Chciałbym powiedzieć jedną bardzo wyraźną rzecz: Lotnicze Pogotowie Ratunkowe jest dla każdego, to nie jest jednostka dedykowana tylko dla VIP-ów, na co dzień latamy do zwykłych ludzi, do zwykłych wypadków, jesteśmy dla każdego dostępni.

- Od 12 lat kieruje Pan LPR-em, to był czas - nie waham się powiedzieć -rewolucji w ratownictwie lotniczym?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To było wyzwanie nie tyle wynikające z chęci, ale z obowiązku zmiany, dlatego, że przepisy europejskie, które wchodziły już w 2002/03 roku wymuszały na Polsce, jako członku UE, dostosowanie się w zakresie sprzętu i procedur do obowiązujących w UE przepisów. Wymiana floty na nowe śmigłowce też z tego wynikała. Tak naprawdę trudno doszukiwać się błędu w tych przepisach i w tych decyzjach, dlatego że one miały za zadanie podnieść poziom bezpieczeństwa wykonywanych operacji poprzez nowoczesne śmigłowce, które mają możliwość w przypadku awarii jednego z silników bezpiecznie dokończyć lot. Miało to też za zadanie zwiększenie naszej mobilności, bo dzięki nowym śmigłowcom weszliśmy w operacje nocne, mamy możliwość wykonywania lotów według wskazań przyrządów, czyli tzw. loty IFR bez widoczności ziemi, mamy możliwość - co robimy - wykonywania technik wysokościowych, szczególnie w górach, we współpracy z GOPR-em. Takie loty wykonujemy, bo śmigłowce są bardzo nowocześnie wyposażone. Ostatnim elementem, który obecnie realizujemy jest wyposażanie i szkolenie załóg do lotów w goglach noktowizyjnych, czego skutkiem będzie możliwość lądowania w nocy w zdecydowanie większej liczbie miejsc niż obecnie.

- LPR to nie tylko sprzęt, ale i ludzie. Jakie cechy powinien mieć dobry ratownik?

- LPR to przede wszystkim ludzie, to piloci, ratownicy medyczni, pielęgniarki, lekarze, mechanicy, cały pion inżynieryjny, który pracuje nad zdatnością statków powietrznych do lotu, cała administracja, po to, żeby śmigłowce mogły latać. Rolą tych wszystkich osób, które wymieniłem jest przygotowanie maszyn do sprawnego rozpoczęcia dyżuru, utrzymanie sprawności sprzętu i świadczenie usług medycznych na najwyższym poziomie. Jakie cechy powinien mieć dobry ratownik? Tutaj jest o tyle szczególnie, że jesteśmy z jednej strony firmą lotniczą, a z drugiej - firmą medyczną, więc pilot musi mieć świadomość misji, która przed nim staje. To nie jest latanie turystyczne, gdzie lecimy na oglądanie przepięknych rejonów naszego kraju. Tutaj liczy się czas startu, czas dolotu, wybór optymalnego miejsca do lądowania, czasami pomoc zespołowi medycznemu w ratowaniu pacjenta, a więc obcowanie z tragedią ludzką, wielokrotnie z widokiem krwi i niewyobrażalnymi scenami, które mogą się wydarzyć na miejscu zdarzenia, więc trzeba wyjątkowych predyspozycji. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, do czego tutaj przychodzę i w jakim charakterze tę swoją zawodową działalność będę wykonywał, ale też mieć cechę, która umożliwia pracę w takich warunkach, bo nie każdy się do tego nadaje. To samo dotyczy ratowników medycznych/pielęgniarzy, przed którymi stoją dodatkowe wyzwania, oprócz samego udzielania medycznych czynności ratunkowych. Ratownik medyczny, czy pielęgniarz w LPR zapewnia również wsparcie dla pilota w czasie lotu. Nasi „CZaH-owie” (Członek Załogi HEMS; Helicopter Emergency Medical Service), bo tak mówimy o ratownikach medycznych, którzy są zatrudnieni, są szkoleni np. z zakresu obsługi komputerów pokładowych, ale również w sytuacji niedyspozycji pilota, który nie daj Boże zasłabnie, czy wobec innego losowego zdarzenia. Trenują na symulatorze, aby umieć za pomącą urządzeń nawigacyjnych i komputera pokładowego wylądować w pierwszym dostępnym miejscu, gdzie można zrobić to bezpiecznie. To jest więc dodatkowe obciążenie, dodatkowe umiejętności i szczególne wymagania, których od naszych ratowników medycznych/pielęgniarzy oczekujemy.

Reklama

- Jest Pan nie tylko dyrektorem, naukowcem, ale i praktykiem, rozpoczynając swoją pracę od zespołu ratowniczego. Co jest najtrudniejsze w tym zawodzie?

- Patrząc na swoje życie i na moją przygodę z ratownictwem medycznym, kiedy mowa o tym, co najtrudniejsze, to jest to na pewno obcowanie ze śmiercią, szczególnie ze śmiercią dziecka. Na to chyba nikt z nas nie jest odporny. Praca wykonywana przez lekarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych w ratownictwie medycznym jest pracą obarczoną ogromnym ryzykiem obcowania ze stresem, który z czasem może się przeobrażać w nasz indywidualny problem obcowania z taką pracą. Wiele światowych badań pokazuje, jak po kolejnych latach pracy zachowują się lekarze, ratownicy medyczni w kontakcie z rodziną, jak uciekają od problemów, jak nie potrafią sobie poradzić ze stresem. Jest to więc ogromne wyzwanie i problem, który w naszym środowisku występuje.

- Czy z punktu widzenia ratowników medycznych świadomość na temat tego zawodu w społeczeństwie jest wystarczająca, czy też wymaga wzmocnienia?

- Absolutnie jest z tym problem. Musimy sobie uświadomić, że ratownictwo medyczne przestało być „przychodnią na kółkach”. Przez wiele lat byliśmy przyzwyczajeni do tego, że karetką przyjedzie lekarz, który wystawi receptę, który udzieli porady, który da zastrzyk, czyli była to taka przychodnia na kółkach. Dzisiaj, kiedy zdecydowana większość zespołów ratownictwa medycznego to ratownicy medyczni, pielęgniarze i pielęgniarki, nasza rola ogranicza się tak naprawdę do ratowania życia i zespoły ratownictwa medycznego powinny tylko i wyłącznie jeździć do osób, które są w nagłym stanie zagrożenia zdrowotnego. Potrzeba mówienia o tym będzie trwała jeszcze wiele lat, bo społeczeństwo musi zrozumieć i nie mieć do nas pretensji. Musi zrozumieć, do czego jest powołane ratownictwo medyczne. Musi umieć oddzielić zadania ratownictwa medycznego od tego, co nam się należy jako pacjentowi od POZ, od nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Często jako społeczeństwo wykorzystujemy karetkę, czy SOR jako możliwość uzyskania jak najszybciej porady specjalistycznej, dobrej diagnostyki. Tylko w rzeczywistości, która chyba do nas nie cały czas dociera, musimy wiedzieć, że jeżeli pacjent bez zagrożenia życia jest transportowany karetką, albo wjeżdża w progi SOR, zajmuje czas, wyłącza personel, wyłącza ambulans, zespół ratownictwa medycznego z dostępności dla pacjentów, którzy naprawdę w tym czasie wymagają pomocy. To jest coś, nad czym musimy cały czas pracować. Bardzo dziękuję za to pytanie, bo chciałbym, żeby wszyscy dziennikarze co jakiś czas zwracali na to uwagę. To musi być wiedza powszechna, wysiłek zarówno ze strony państwa jako Ministerstwa Zdrowia, NFZ, ale i społeczeństwa, i nas – ratowników medycznych, lekarzy, którzy w ratownictwie medycznym pracują, aby cały czas edukować, cały czas o tym rozmawiać. Ja wiem, że dla człowieka, który czeka kilka tygodni na dostanie się do lekarza specjalisty to, co teraz powiedziałem jest absolutną błahostką, ale musimy cały czas pamiętać o skutkach nieodpowiedzialnego dysponowania zespołami ratownictwa medycznego.

- Największe wyzwania przed LPR-em na najbliższe lata?

- Przed nami jest jeszcze kilka bardzo ważnych wyzwań. Musimy pozyskać nowoczesny symulator lotu, aby cały czas szkolić naszych pilotów i „CZaH-ów” w zakresie bezpiecznego wykonywania operacji lotniczych. To jest absolutnie nie do przecenienia, to jest urządzenie, które - nie boję się tego powiedzieć - uratowało załogi w wielu przypadkach, dlatego, że na symulatorze ćwiczymy sytuacje awaryjne, które mogą wystąpić w realnym śmigłowcu. Symulator jest takim narzędziem w edukacji, w szkoleniu pilotów i załóg, który namacalnie uczy ich, jak wychodzić z poszczególnych problemów w realizacji lotów, czy to technicznych, czy nawet błędu ludzkiego. Na symulatorze rozbicie się - to jest zawieszenie na chwilę systemu komputerowego, na żywym śmigłowcu - to są skutki już nieodwracalne: to jest życie ludzkie, to jest w dalekiej konsekwencji uszkodzenie sprzętu.

Kolejnym moim marzeniem i wyzwaniem jest to, żeby na terenie Polski powstały jeszcze 2-3 bazy HEMS, bo w mojej ocenie zamknęłoby to budowę całościową systemu Śmigłowcowej Służby Ratownictwa Medycznego w kraju. Spełnia się jedno z moich marzeń, a mianowicie w przyszłym roku w polskich barwach, pod biało-czerwoną flagą zaczną latać dwa nowoczesne samoloty odrzutowe, które umożliwią nam transport pacjentów zarówno na terytorium Polski, jak i bezpieczny transport do innych krajów, gdzie zachodzi potrzeba, np. przewiezienia pacjenta celem wykonania bardzo trudnego zabiegu. Te nowoczesne samoloty to również możliwość bezpiecznego transportu do kraju ofiar wypadków, poszkodowanych w różnych zdarzeniach na świecie, więc to absolutnie otwiera nam dużo większe możliwości, niż mieliśmy do tej pory w zakresie transportu medycznego, zarówno na terenie Polski, jak i na terenie Europy i świata. Samoloty, które mamy dzisiaj - Piaggio P.180 Avanti - już się wysłużyły, a ich możliwości były i tak dużo mniejsze, niż nowoczesnej floty. Moim marzeniem też jest to, żeby ludzie, moi współpracownicy cały czas rozumieli, do czego jesteśmy powołani. Dzisiaj zachodzą zmiany społeczne, które bardzo często powodują, że tracimy poczucie misji, którą realizujemy. To widać najprościej na przykładzie udzielania pierwszej pomocy na miejscu zdarzenia. Bardzo często obserwujemy obraz, że jest wypadek komunikacyjny, stoi wiele osób, które robią zdjęcia, ale nikt nie ma odwagi podejść, albo nie chce podejść do osoby poszkodowanej, rozpocząć udzielania jej pierwszej pomocy. Ja cały czas marzę o tym, że rodzina LPR, a więc wszyscy pracownicy będą w sobie mieli poczucie misji, do jakich są stworzeni. Przypominam sobie początki LPR, kiedy na przełomie 1999 i 2000 roku powstawało pogotowie lotnicze, które do dziś funkcjonuje w nowym kształcie. Dzięki współpracy z wieloma oddanymi i zaangażowanymi ludźmi wypracowaliśmy pewne standardy działania. Chciałbym, żeby takie podejście zawsze znajdowało kontynuatorów. Życzyłbym sobie, żeby przez moją postawę i przez postawę moich zastępców, kierowników, zwykły personel, który pracuje w LPR dostrzegał tę misję, która przed firmą stoi: my jesteśmy przede wszystkim dla pacjentów, a nie sami dla siebie.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2020-10-10 09:08

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Jacek Kowalski: czy aktywność i wykonywanie czynności w liturgii są konieczne do kontemplacji?

Jacek Kowalski

Maciej Swirski

Jacek Kowalski

Dzisiaj uczestnictwo w Mszy Świętej kojarzy się z aktywnością, wykonywaniem czynności. Czy naprawdę jest to konieczne do kontemplacji? - zastanawia się prof. Jacek Kowalski w rozmowie z KAI. Autor książki "Missa Est. Msza Święta Panów Pasków" opowiada o sarmatach, typowo polskich zwyczajach liturgicznych. Czy wyciągano miecz na czytanie Ewangelii? Czy śpiewanie nabożnych pieśni zamiast śledzenia toku liturgii umożliwia jej przeżywanie?

Więcej ...

Dokumenty diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożej S. Leszczyńskiej dotarły do Watykanu

2024-04-17 12:30
Stanisława Leszczyńska - witraż

Kl. Kamil Gregorczyk

Stanisława Leszczyńska - witraż

11 marca br. w 50. rocznicę śmierci Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej w Wyższym Seminarium Duchownym uroczyście zakończono diecezjalny etap procesu łódzkiej Bohaterki z Auschwitz.

Więcej ...

Katecheci pielgrzymowali do grobu św. Jadwigi

2024-04-18 16:30
Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Archiwum prywatne

Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Organizatorem pielgrzymki był Wydział Katechetyczny Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. To nowa inicjatywa w diecezji.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

Wiara

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Wiara

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Katolicy Szkocji w szoku – biskup-nominat zmarł nagle,...

Europa

Katolicy Szkocji w szoku – biskup-nominat zmarł nagle,...